Uśmiechnęłam się do chłopaka i usiadłam przy stole. Zjadłam śniadanie i poszłam zmienić ubranie, z pidżamy na coś lekkiego, czyli zwykły T-shirt włożony za spódniczkę asymetryczną. Na nogi założyłam koturny, na jedną rękę założyłam zegarek, a na drugą kilka bransoletek. Zrobiłam sobie makijaż i z powrotem zeszłam na dół. Złapałam torebkę, w której były najpotrzebniejsze rzeczy (telefon, portfel, szminka, chusteczki).
-Idę na zakupy...I chcę coś zobaczyć...-skłamałam. Tak na prawdę chciałam pojechać do stadniny, w której mieszkał mój koń...Tam były najlepsze konie...
Fab ??